Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14
|
15 |
16 |
17
|
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy, strona 6
siedze w domu. nie ucze sie bo mi sie nie chce. jestem zmeczona. chodze po roznych blogach, zyje cudzym zyciem. ogladam nie smieszne filmiki na youtube. brakuje mi ludzi. mama sie nie ozywa. znajomi milcza. [wiem napiszesz ze mam sie sama do nich odezwac, ale mam wrazenie ze oni poprostu nie chca ze mna rozmawiac] nie robie nic pozytcznego. stazy znajomi sobie poszli. nowi nie chca przyjsc. a. ma znajomych. mowi ze wystarczy byc otwartym. ale nie jest prosto sie otwierac skoro nawet nikt nie puka. moje zycie jest beznadziejne.
zawsze bylo tak srednio, tzn wiedzialam ze jest kims wyjatkowym i wiedzialam ze chce z nim byc, ale bylo tez duzo zeczy, ktore mi nie pasowaly. i bylo tak 2,5 roku. i nagle jak by z bicza strzelil pojawila sie ona i dala mu bransoletke. a we mnie we wnetrzu wszystko sie przewrociło. nagle zoabczylam jaki jest zabawny, jaki jest towazyski, jaki jest opiekunczy, meski, jaki jest odpowiedzialny jak bardzo na mnie dziala w lozku, jak mi z nim dobrze. i zoabczylam to wszystko i uswiadomilam sobie, ze ja wcale taka fajna nie jestem. ze ja jestem zwykla, nudna ze stanami depresyjnymi, ze nie mam zainteresowan i ze nie mam w sobie pasji. i ze on moze kiedys stwierdzic, ze chce kogos barwniejszego, nie tylko ładna ozdobe do domu. i boje sie, cholernie sie boje. ze teraz, kiedy juz jest taki o ktorym tyle marzylam, ze teraz mnie zostawi. boje sie ze ta notka moze mu cos uswiadomic. ale mam nadzieje, nie spełni sie moja wizja....
dzis minal dokladnie 29 miesiac od kiedy jestem z A.
881 dni, w ktorych miałam swiadomosc, ze mam kogos bliskiego,
kogos na kogo moge liczyc. dziwne byly to dni, niektore szczesliwe i magiczne a niektore trudne i bolesne.
bolesne nie tylko ze wzgledu na klotnie ale rowniez ze wzgledu na wewnetrzne rozterki. milosc nie latwa. bez pierwszego uczucia swierzego, milosnego, ulotnego.
milosc wypracowana, zbudowana wspolnota doswiadczen, zbudowana z kilometrow przebytych gor, i godzin przesiedzianych w pociagach. milosc zbudowana setkami klotni, dwoma rozstaniami i dwoma powrotami.
milosc, ktorej dziwia sie postronni ludzie. milosc wymagajaca wyrzeczen i zacisnietych nie raz piesci do bolu.
lecz takze milosc pachnaca letnimi lakami, milosc o smaku morskiego wiatru, milosc fioletowa jak moj pokoj i bursztynowa jak jego oczy. milosc jak snieg pod nartami i goraca czekolada po nartach.
milosc wypracowana, ale nie mniej przez to wartosciowa. :*
nie chce jeszcze deszczy
i mzawek
i wiatru i lisci
kolorowych
i ciepłej herbaty
tesknie za cieplym wiatrem
od morza i woda
slona
i piaskiem rozgrzanym
i rozgrzewajacym
tesknie za sloncem grzejacym zmeczone
nasze miesnie na szpiglasowej przeleczy
i za zimnym napojem w upalny dzien...
rozstaje sie z latem, jak z kims, kto
przedwczesnie umarł
stan umysłu z 3 wrzesien 2006
jedna rozmowa, taka sama jak wiele ostatnimi czasy, znow mogła sie skonczyc totalnym zignorowaniem, odroceniem intencji i obrazaniem sie. ale jedno slowo i wszystko sie zmienilo. bylam autentycznie zmeczona. Toba, zwiazkiem, klotniami, bylam obojetna, juz mi bylo wszystko jedno, co robie co robisz, tylko chcialam miec za wszelka cene spokoj, zeby sie nie klocic. jedno slowo i wszystko sie odmienilo, znow czuje cieplo na sercu jak o Tobie mysle. powoli zaczynam wierzyc, ze moge i potrafie byc z Toba szczera, ze nie musze ukrywac tego co mysle i czuje tylko dlatego, zebys sie nie obrazil.widze, ze sie starasz i ja tez sie staram, byc bardziej otwarta. i mysle, ze nam to dobrze robi. jezeli nie zepsujemy tego co sie tak dobrze zaczyna, to bedzie tylko lepiej:) i bedziemy ze soba szczesliwi:) bo takiego Cie lubie i kocham:*
i lubie jak dominujesz w lozku;)