Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28
|
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31
|
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Najnowsze wpisy, strona 7
ostatni weekend spedzilam na tyskim festiwalu im. Ryśka Riedla "ku przestrodze". dwa dni te obfitowały w kilka bardzo uwaznych spostrzezen, od typowo muzycznych, po naturalistyczno-kosmetyczne;]
1)ludzie na festiwalu sa otrwarci. klimat jest niesamowity, jak np idac sobie sluszymy, ze ktos wlasnie pije nasze zdrowie tanim winem:) albo zyczy nam smacznego tylko dlatego, ze widzi jak wicnamy kromke z pasztetem;]
2)sluchanie ciezkiej muzyki przez 2 dni praktycznie non stop nie sprawia mi najmniejszej trudnosci, wrecz apetyt rosnie w miare jedzenia - dzis mam problem z braku dzemu. ;)
3)ludzie znani mi jedynie z widzenia nagle witaja mnie jak dobrego znajomego, to miłe:)
4)tez czuje sie przytulnie spiac (z Toba) pod namiotem ;*
5)mimo uciazliwosci sprawia mi przyjemnosc sluchanie warkotu Harleya;] chyba mam zadatki na motocykliste
6)zdecydowanie przezucam sie na antyradio
7)Dzem jednak jest najlepszy
8)reszta jest super;]
9)zapach ToiToii perfumowanych kojazy mi sie z tanim winem-zdecydowanie dziala to na mnie abstynencko;]
10)kapiel w jeziorze paprocanskim o zachodzie slonca to cudowne uczucie:)
11)nie zagrali "malej aleii roz" ani "pawia" czuje sie niezaspokojona koncertowo
12)jak przez kilka dni nie myje wlosow tylo plucze je w jeziornych sinicach to i tak wygladaja gut, tylko sa jakby bardziej sztywne;]
13)mam nadzieje, ze A. podjele swoja pustynie tworcza woda z paprocanow;)
wiecej grzechow nie pamietam, bardzo ich nie zaluje i nie postanawiam poprawy;]
aks'u mikolow to miejce w ktorym lubie polske.
raj na ziemi. chatka wybudowana w srodku lasu, zrodełko tryskajace zaraz niedaleko chatki...
cztery idealne, bezcenne, zabawne, przepiekne, o idealnych, opalonych, błyszczacych w słoncu ciałach, dziewczyny.
duzo zabawy smiechu, specyficznego poczucia humoru, ktore nas łaczy. szalona zabawa. wygłupy. wspolne gotowanie i zmywanie.
wspolne kibicowanie Polakom na meczu z Niemcami. piwo i czipsy. i black eyed peas w tle. i dyskoteka w golebiewskim, na ktorej chlopcy stawiaja drinki, a na drugi dzien wedrowka pod prad wisly. zdobywanie czantorii i muchy ktore jakos czepialy sie tylko dwuch dziewczyn z naszej czworki. wspolne spanie a raczej nie spanie do 4 nad ranem. timon, pumba, (wszyscy sie do klaudyny pupą odwracali) vodka night i malibu night i buty lucky lucka i rozmowy o zyciu i smierci i opalanie sie. chyba najfajniejsze wakacje...
W osob kilka, czyli w składzie Dagmara, Gosia, Klaudyna, Krzys R., Andrzej i 1/2 Matysa (bo w polowie sobie poszedl dlatego 1/2) no i ja (czyli Iza)wybralismy sie na mała kulinarno-złoto-trunkową randez vous po mikołowie. Rozpoczelismy w Mario, mial byc bilard, ale przed 9 wszyscy zglodnieli i wyladowalismy w Mr.Hamburgerze na hambku. Był tam bardzo miły pan z ochrony, 2metrowy, z malym zarostem na głowie, ktory dawał nam delikatnie do zrozumienia, ze po zjedzeniu swoich hambkow powinnismy opuscic lokal. A dawał do zrozumienia w bardzo ciekawy sposob. Mianowicie dmuchał balony i, aby przeszkodzic nam w radosnej konwersacji, skrecał je tak, ze dzwiek powstały wbijał sie w mozg, skutecznie utrudniając komunikacje;] Szybko wiec sie z tamtad wyewakułowalismy do knajpy znajdujacej sie po przeciwnej stronie ulicy tzw. Piranii. Chlopcy wypili po jeszcze jednym piffku i w sumie najlepiej sie impreza rozkreciła:) Rozmawialismy o takich tam.. zyciu i smierci i innych waznych sprawach, D. łosprawiala o siusianiu, ogolnie zabawinie było:)szkoda, ze Klaudyna i Matys sie wczesniej urwali... Kolo 22 odprowadziłysmy z Didi wszystkich na dworzec. Pierwsi pojechali chlopcy, autobus od Gosi sie spozniał nieco, ale dosc duzo osob na niego czekało. Nagle wyłonił sie... a zaraz za nim chyba z 5 radiowozow policji... Okazało sie, ze autobus ów wybrali sobie kibice na srodek lokomocji. Rozspiewany i chwiejacy sie wtoczył na przystanek. My z Dagmara panika, zostawiłysmt Gosie na pastwe kiboli i w nogi, najpierw szybkim marszem prosto w policjantow, jak minełysmy linie obrony to w nogi i do domu;] ahhhh to było piekne zakonczenie dnia. Gosia jak sie okazało pozniej poderwała kilku kiboli, wymieniła sie z nimi w akcie przyjazni bielizną (chłopcy mieli piekne slipy z Ruchu Chorzów) i zaprosiła na najblizsza impreze;] Takze wszystko sie dobrze skonczyło:)