Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05
|
06
|
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Najnowsze wpisy, strona 2
jestem rozchwiana, w dzien tryskam pozytywna energią, zycie jest proste, wiosna, mlodosc, radosc, nadzieja, w nocy ciemnosc. jak patrze w przeszlosc w czasy licealne, to widze kolorową feerię barw, tecze obracajaca sie jak w kalejdoskopie, szalenstwo młodosci. i czuje zal, ogromny, ze to juz pozostalo za mną, ze nie ma juz szans na powtorke tych chwil kolorowych, chyba najpiekniejszych w moim zyciu. mam uczucie spalonych mostow, nienawidze tego uczucia. (a. czesto mowi, ze nienawidzi, nienawidzi kogos tam, czegos tam, jakiejs sytuacji, ja zastanawiąjac sie nad tym stwierdzilam, ze nie nawidze jedynie niektorych uczuc i moich stanow depresyjnych. do niczego innego na swiecie nie czuje nienawisci.)
czasami jak siedze wieczorem tak jak dzis to tak bardzo bym chciala wstac jutro i pojsc do miarki na lekcje, spotkac sie ze starymi ludzmi, z ktorymi bylo mi tak dobrze... ale to juz nie mozliwe. z ta mysla sobie nie radze. ze cos przeminelo. ze cos co bylo dobre przeminelo. byc moze w moim zyciu zbyt wiele dobrego przeminelo bezpowrotnie. teraz jest mi tak sobie. w tej chwili naprawde czuje sie fatalnie. traktuje tego bloga terapeutycznie. wczoraj dzieki temu ze napisalam notke nie plakalam, przelalam niemoc na klawiature. dzisiaj juz mi sie chyba ten myk nie uda. ciezkie lzy spadaja po policzkach. łzy, ktore nie przynosza ukojenia. zbyt dobrze je znam. kazdą
znow czuje to co jesienią, w dzien gdy swieci slonce wszystko wydaje sie proste, poukladane, lecz gdy zachodzi slonce czarny pies czai sie pod moim lozkiem. czeka by zaatakowac, rozszarpuje moje mysli na strzępy, targa moim cialem w rozpaczliwym szlochu. czuje wtedy ze jestem w zyciu bez wyjscia, ze nie moge zrobic nic by poprawic moja sytuacje. chociaz jest lepiej niz jesienią, wiem, ze nie jestem sama, mam przyjaciol, ale jednoczesnie wiem, ze oni mi nie pomogą, moga wesprzec doradzic ale nie rozwiąza moich problemow za mnie. sama musze sobie z nimi radzic. kompletnie sama.
jezeli to potrwa dluzej to cos czuje, ze skoncze na kozetce u psychologa/psychiatry, ktory po totalnym wypompowaniu mnie z pieniedzy stwierdzi, ze mam zaburzenia osobowosci związane ze zbyt wygorowanymi oczekiwaniami wobec zycia i frustracją spowodowaną niemoca spelnienia tych wymagań, spowodowane najwyrazniej dorastaniem bez ojca. przepisze antydepresanty i kaze wyzucic wszelkiego rodzaju zyletki z domu. a ja na prochach odnajde radosc zycia.
idę do lozka, bo moj kochanek czarny pies czeka, by utulic mnie do snu placzem.
marzenia to taka rzeczywistosc, ktora ma miejsce pod powiekami zamknietych oczu
Pewny siebie, wygadany, zawsze gustownie ubrany w ubrania najlepszej marki dobrane kolorystycznie (nawet jezeli w tonacji rozowej). Na ręku zegarek z trzema tarczami i milionem małych wskazówek, w kieszeni komorka, ktora po rozłozeniu przyomina małego palmtopa, w pokrowcu laptop, w torbie kalkulator graficzny, na parkingu samochod, ktorego chcieliby sie dorobic panowie w srednim wieku klasy sredniej, w samochodzie odtwarzac dvd z 7 calowym monitorem, w odtwarzaczu plyta z muzyką klasyczną.Na mandaty wydaje w tygodniu tyle, ile ja mam na zycie w miesiacu. Jak na narty to na lodowiec, jak nad morze to srodziemne. Chodzacy styl, szyk, klasa i pieniądze.
Ale umysły mamy takie same, wobec matematyki stoimy w jednej linii bez roznic. To jaki wynik osiagniemy nie zalezy od statusu, rodzicow, pieniedzy, samochodu, wygadania, czy filozofii. Zalezy od pracowitosci. I za to cenie nauke. Jestesmy wobec niej rowni.
bo chce czuc jeszcze wolnosc chce czuc smak zycia, jestem na poczatku mam 20 lat, mam nikłe pojecie o swiecie, mam tyle rzeczy do odkrycia, tyle smakow do skosztowania, tyle gwiazd do policzenia, ja niechce jeszcze wiazac sie powaznie zareczynami, czuje sie jakbym miala rezygnowac z tej mojej resztki mlodosci, ktora mi została i kurczy sie w tepie zastraszającym. niechce jej juz stracic, niechce jej zamienic na dorosłosc. nie chce dorosłosci. a zareczyny sa dla ludzi dorosłych. ja nie dorosłam. zrozum prosze. i chyba najlepszym na to dowodem jest to, ze wlasnie tak reaguje na mysl na mowe o zareczynach. poprostu niechce, chce jeszcze troche pozyc