Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11
|
12 |
13
|
14 |
15 |
16 |
17
|
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26
|
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
Najnowsze wpisy, strona 19
jednego jestem pewna:) trafil mi sie wyjatkowo madry facet:)
nie ma takiego uczucia jak przy poprzednim zerwaniu, nie ma uczucia wolnosci.. teraz czuje pustke.. moze dlatego, ze zrozumiales moj brak nadzei i go podzieliles, dlatego, ze czesciowo cie stracilam. ale teraz nie ma juz miedzy nami tajemnic, wiesz wszystko co sie we mnie dzialo podczas tego roku. teraz czuje pustke i straszny smutek. mozeliwe ze jakbym wrocila, to moglo by byc znow tak samo.. niewiem moze sie jeszcze zejdziemy, ale narazie sam nie chcesz, wyczuwam to. moze jak rozstanie bedzie bolesniejsze, to bedzie mialo trwalsze i lepsze efekty... a co do utrzymywania kontaktu to miales racje.. calkowite zerwanie bylo by niemozliwe:) nasze zycia za bardzo sie przeplataja.. zobaczymy jak to bedzie.. smutno kurcze.. ale tak musi narazie byc, bo sam nie chcesz, i ja tez nie chce, chociaz jestem niepewna. mam metlik w glowie. wiem ze chce z toba rozmawiac, bo jak nie rozmawiam to jest mi smutno. i chce jechac z toba w gory, chociaz niewiem jak wytrzymamy obok siebie-nie z soba. przepraszam, ze znow mace notka, ale wole to tobie powiedziec niz komus obcemu. jak mam juz tu nic nie pisac to powiedz. czuje ze sie troche oddalamy od siebie mimo wszystko.. jakis dystans.. moze to prawdziwy poczatek konca..
siedze sobie u ciebie isie nie odzywamy, bo straciles panowanie nad soba jak zwlekaam ze zjedzeniem kolacji. poczulam sie jakbys mi laske zrobil, ze zrobiles mi ta kolacje.. albo nie jak laske.. ale tak "jak juz zrobilem to masz to zjesc! w koncu to zrobilem!" w takim ukladzie wolalabym, zebys mi wogole kolacji nie robil, jak masz sie potem tak zloscic.
co prawda nie dziala ksiega gosci, ale i tak mi nie byla potrzebna. niechce mi sie uczyc... qrwa na takich checiach daleko nie zajade:/
jestem jak planeta krazaca po orbicie. raz przyblizam sie do cieplego, jasnego slonca, ktore rozswietla moja przyszlosc by za chwile odejsc w mrok... i kraze tak.. jestem juz tym zmeczona i zdezorientowana.. i wiem, ze ciebie tez to meczy.. chcialabym zatrzyamc sie w sloncu na zawsze, ale nie potrafie:(
(chyba bawi mnie ostatnio wymyslanie pokretnych metafor opisujacych moje zycie)