Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29
|
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Archiwum 29 maja 2005
dlugi weekend przypomnial mi jak bardzo nie lubie wakacji:/ neicierpie takiego goraca, much i przedewszystkim samotnosci, kiedy nie ma do kogo geby otworzyc. lubie chodzic do szkoly bo tam zawsze cos sie dzieje a w wakacje zawsze sa takie nudy... tylko telewizja i komputer i telewizja i komputer.. teraz dojdzie jeszcze matematyka, przynajmniej nie zapadne na odretwienie mozgowe jak zazwyczaj w lipcu i sierpniu... musze w koncu odkrecic sobie ten klekoczacy blotnik to bede wsiadac na rower jak m isie bedzie nudzic.
smierc zdecydowanie za bardzo krazy wokol moich bliskich.. kto jeszcze umrze?? wszystkie babcie po kolei? i na co zdalo sie wysylanie pieniedzy do kosciolow z prozba o msze? co takiego wiara w sobie ma, ze ludzie sie jej podpozadkowuja? wysylamy ogromne sumy wierzac, ze to komus pomoze a i tak czyjas iskierka gasnie zostawiając po sobie tylko rozpacz bezsilnosc i brak perspektyw na jakiekolwiek dalsze radzenie sobie w zyciu. kuzwa:/ zycie jest niesprawiedliwe. to ze moj ojciec zmarl.. w pozadku poradzilysmy sobie i nie ma zle.. ale jak oni sobie poradza? jestem zla:[