Archiwum 05 maja 2005


a co do powrotu
Autor: izumi
05 maja 2005, 00:03
nie wroce do ciebie dopuki nie popracujesz nad samoocena. bo nie chce tak tego ciagnac i wiem ze w tym tkwia wszystkie problemy. dopuki nie zaczniesz o sobie dobrze myslec to nigdy nie bedzie dobrze. a jesli zmienisz samoocene i postarasz sie troche zmienic swoje zycie to wtedy jestem sklonna zostac z toba jeszcze baaardzo dlugo, bo jestes najlepszym czlowiekiem jakiego spotkalam. tylko niewiem czy to jest mozliwe, bo mam wrazenie ze ten uraz siedzi w tobie bardzo gleboko i musialbys sie bardzo postarac, zeby go wykorzenic, wykorzenic nawyk zlego myslenia o sobie. i to nie polega na jakims usmiechaniu sie kiedy ci wcale nie jest do smiechu, bo mi nie chodzi o to, nie chodzi mi o jakies sztuczne zachowanie "bo izu wymaga, zebym mial dobry humor" ja chce, zebys byl ze mna szczery i zebys zaczal cos z tym naprawde robic. ja moge byc twoim oparciem ale dopuki tego jakos nie zmienisz to nie chce wracac. bo szkoda, zeby taka ciekawa bogata i wspaniala osobosc jak ty sie marnowala pod skorupa kompleksow i zlego myslenia o sobie. a niechce tez zeby jakas inna dziewczyna cie zlapala, bo mi na tobie zalezy. i wiem, ze moglabym spedzic z toba zycie. ale niestety chce, zebys sie zmienil. niewiem mozesz poszukac kogos, kto cie zaakceptuje takiego jakim jestes, ale ja tez chce zebys sie zmienil dla samego siebie, zeby tobie bylo latwiej, bo takie dolowanie sie nie jest dobre. sam mowiles, ze milosc polega na doskonaleniu siebie, na dazeniu do doskonalosci drugiej osoby i siebie. ja traktuje milosc powaznie, tak jak mnie nauczyles i chce teraz postawic warunki, zeby potem byl tylko cud moid i orzeszki. ale jesli nie chcesz to ja cie nie zmusze:( a naprawde znalezienie kogos kto cie zaakceptuje takim jaki jestes nie bedzie trudne. a na pewno latwiejsze niz zmiana siebie. takze wybierz.