moherowa przygoda wspinaczkowa


Autor: izumi
29 maja 2006, 15:22
wczoraj z mym lubym i znajomym wybrałam sie na scianke bulderową w mieście mojego lubego. scianka owa znajduje sie na terenie salek przykoscielnych i jest wybudowana z parafialnych srodkow budzetowych. idziemy wiec wczoraj dzwonimy na fare (parafie-dla nieślązaków) odbiera bardzo miła starsza pani i następuje dialog:

MójMen: Szczesc Boze, chcielismy klucz ze scianki, mogla by nam go pani dac?
Moher: Ale przeciez jest transmisja?
MójMen: Jaka transmisja... a tak! Papież. No i co w związku z tym?
Moher: No ale dlaczego nie ogladacie, przeciez to jest takie piękne...? MojMen: No ale ogladalismy juz 3 dni i w sumie teraz mamy tylko czas zeby pojsc sie powspinac.
Moher: No niewiem, nie ma proboszcza (kobieta kombinuje, zeby nam tylko uniemozliwic wspin)
MojMen: Ale tutaj przyjechał kolega z sasiedniego miasta i dziewczyna specjalnie autobusem...
Moher: Noo dobrze...

I z wielka łaska nas wpusciła. MojMen wzial klucz z haka, wisiało tam wiecej kluczy, ale tym zawsze otwierali dzwi. Idziemy do salek, otwieramy pierwsze drzwi-pasuje, chcemy otworzyc scianke-nie pasuje? Co jest? Czyzby zamki wymienili? Idziemy sprawdzic czy kibel tez otwiera, bo ten klucz zawsze otwierał. Kibel ok. Co jest? Idziemy spowrotem na fare. MojFacet juz taki zniesmaczony, ze znow musi z Moherem gadac. Dzwonimy na domofon, babka znow milym glosem "SLUCHAM!" no to mowimy jaka sytuacja, ze zly klucz. Ona z taka satysfakcja "Innego nie ma:>". A my załamka. Taka wielka katoliczka, matka proboszcza a tu nie dosc, ze jest niemiła to jeszcze kłamie, bo kluczy był caly pęk.

Ale nie dalismy sie tak łatwo pokonac byleMoherowi. Pokonalismy z jakies 5 km z buta i w sąsiedniej miejscowosci wspinalismy sie na piaskowca;] Itakze jestesmy górą;]
Izu
29 maja 2006
ojoj chyba niechcesz zebym tu nazwiskami rzucała;] a poza tym ten blog jest glownie o Tobie, takze raczej nikt nie ma problemow z identyfikacja;]
AvantaR
29 maja 2006
Po za tym ja zadnym menem nie jestem :P Ja mam imie :P
AvantaR
29 maja 2006
Taaa nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo, zrobilismy kilka kilometrow spaceru, odwiedzilismy Gosie i Tomasha, zagralismy w Spadamy i Jenge. Ogolnie - bylo milo :D

Dodaj komentarz