Archiwum maj 2005


przedsmak wakacji / smierc
Autor: izumi
29 maja 2005, 20:26
dlugi weekend przypomnial mi jak bardzo nie lubie wakacji:/ neicierpie takiego goraca, much i przedewszystkim samotnosci, kiedy nie ma do kogo geby otworzyc. lubie chodzic do szkoly bo tam zawsze cos sie dzieje a w wakacje zawsze sa takie nudy... tylko telewizja i komputer i telewizja i komputer.. teraz dojdzie jeszcze matematyka, przynajmniej nie zapadne na odretwienie mozgowe jak zazwyczaj w lipcu i sierpniu... musze w koncu odkrecic sobie ten klekoczacy blotnik to bede wsiadac na rower jak m isie bedzie nudzic. smierc zdecydowanie za bardzo krazy wokol moich bliskich.. kto jeszcze umrze?? wszystkie babcie po kolei? i na co zdalo sie wysylanie pieniedzy do kosciolow z prozba o msze? co takiego wiara w sobie ma, ze ludzie sie jej podpozadkowuja? wysylamy ogromne sumy wierzac, ze to komus pomoze a i tak czyjas iskierka gasnie zostawiając po sobie tylko rozpacz bezsilnosc i brak perspektyw na jakiekolwiek dalsze radzenie sobie w zyciu. kuzwa:/ zycie jest niesprawiedliwe. to ze moj ojciec zmarl.. w pozadku poradzilysmy sobie i nie ma zle.. ale jak oni sobie poradza? jestem zla:[
hey / kongo
Autor: izumi
25 maja 2005, 23:56
ostatnio mam manie na heya. uwielbiam teksty nosowskiej. wydaja mi sie >prawdziwe
milo
Autor: izumi
16 maja 2005, 22:49
milo patrzec, jak jestes szczesliwy:) milo patrzec, jak sie cieszysz:) milo:)
po co?
Autor: izumi
14 maja 2005, 22:30
bo milosc to nie kurwa pluszowy mis ani kwiaty, to tez nic przyjemnego:/ mam osiemnasie lat i zafundowalam sobie przyspieszony kurs dojzewania. mam za soba ogniste zakochanie, ktorym mi sie do teraz odbija i faceta z problemami na karku, od ktorego zdazylam sie uzaleznic:/ i po cholere mi to wszystko? po co mi to wszystko bylo? facet sie zmieni moze tak za 20 lat, takze moje dzisiejsze starania ida na marne, tylko sie niepotrzebnie uzaleznilam od jego prolemow:/ teraz zaast nad nim bede musiala pracowac nad soba, zeby sie oduzaleznic od niego. no i jeszcze mam matke na karku, ktora uwaza, ze wszystko to jej wina, bo na za duzo mi pozwalala:/ takim oto sposobem mam doswiadczenie 30 letniej kobiety+ matke:/ jednym slowem zyc nie umierac:/
a co do powrotu
Autor: izumi
05 maja 2005, 00:03
nie wroce do ciebie dopuki nie popracujesz nad samoocena. bo nie chce tak tego ciagnac i wiem ze w tym tkwia wszystkie problemy. dopuki nie zaczniesz o sobie dobrze myslec to nigdy nie bedzie dobrze. a jesli zmienisz samoocene i postarasz sie troche zmienic swoje zycie to wtedy jestem sklonna zostac z toba jeszcze baaardzo dlugo, bo jestes najlepszym czlowiekiem jakiego spotkalam. tylko niewiem czy to jest mozliwe, bo mam wrazenie ze ten uraz siedzi w tobie bardzo gleboko i musialbys sie bardzo postarac, zeby go wykorzenic, wykorzenic nawyk zlego myslenia o sobie. i to nie polega na jakims usmiechaniu sie kiedy ci wcale nie jest do smiechu, bo mi nie chodzi o to, nie chodzi mi o jakies sztuczne zachowanie "bo izu wymaga, zebym mial dobry humor" ja chce, zebys byl ze mna szczery i zebys zaczal cos z tym naprawde robic. ja moge byc twoim oparciem ale dopuki tego jakos nie zmienisz to nie chce wracac. bo szkoda, zeby taka ciekawa bogata i wspaniala osobosc jak ty sie marnowala pod skorupa kompleksow i zlego myslenia o sobie. a niechce tez zeby jakas inna dziewczyna cie zlapala, bo mi na tobie zalezy. i wiem, ze moglabym spedzic z toba zycie. ale niestety chce, zebys sie zmienil. niewiem mozesz poszukac kogos, kto cie zaakceptuje takiego jakim jestes, ale ja tez chce zebys sie zmienil dla samego siebie, zeby tobie bylo latwiej, bo takie dolowanie sie nie jest dobre. sam mowiles, ze milosc polega na doskonaleniu siebie, na dazeniu do doskonalosci drugiej osoby i siebie. ja traktuje milosc powaznie, tak jak mnie nauczyles i chce teraz postawic warunki, zeby potem byl tylko cud moid i orzeszki. ale jesli nie chcesz to ja cie nie zmusze:( a naprawde znalezienie kogos kto cie zaakceptuje takim jaki jestes nie bedzie trudne. a na pewno latwiejsze niz zmiana siebie. takze wybierz.